Strona główna Gorące tematy Czasami wołam w niebo

Czasami wołam w niebo

 

Czasami wołam w niebo:

Dlaczego ja? Dlaczego właśnie ja?

I jest w tym tak wiele bólu,

żalu i potępienia samego siebie

za słabość tej rozpaczy.

Za niemożność bycia silną.

Człowiek, który ujrzał śmierć

.

siedzącą w zamyśleniu na fotelu

ma w sobie ciszę .

Ciszę przejmującą.

Nie żaden strach.

Bo strach sie skończył,

tak jak łzy.

Tylko życie trwa,

lecz nie wiadomo

jak długo jeszcze.

 

Dnia 30 marca 2012 do Kościoła p.w.św. Mikołaja młodzież i absolwenci ZSB zaprosili mieszkańców Brzegu na niezwykłą Drogę Krzyżową.

Poszczególne stacje drogi  obrazowały przeżycia młodej kobiety, która dowiaduje się o swojej śmiertelnej chorobie. Idzie z rozwijającym się rakiem, pełna leku i rozpaczy, buntu i godzenia się  z losem wraz z Chrystusem.

Drogę Krzyżową przygotowano w oparciu o książkę Tamary Zwierzyńskiej - Matze "Czasami wołam w niebo" stanowiącej autentyczne przeżycia kobiety chorej na nowotwór

 

Niech  recenzja tej książki będzie najlepszym drogowskazem dla młodych, pełnych życia i radości  ludzi ale i dla każdego z nas co tak naprawdę jest ważne.


W wieku 22 lat człowiek raczej nie zaprząta sobie głowy poważnymi myślami. Jest beztroski, szczęśliwy, żyje z dnia na dzień. Jeszcze nie pora na poważne plany. Teraz liczą się kumple, imprezy, wakacje. Młodość to czas szaleństw, więc korzystamy z tego. Żadnych problemów, chyba że te typowe dla okresu dojrzewania.

W razie czego rodzice się wszystkim zajmą. Nie zawracamy sobie głowy myślami o ludziach chorych, upośledzonych, w hospicjach. Człowiek młody, silny i zdrowy, który ma całe życie przed sobą nie przywiązuje do niego żadnej wagi. Do momentu gdy nie zetkniemy się z chorobą osobiście.

Tak było z bohaterami książki: "Czasami wołam w niebo" Tamary i Svena Matzków. Byli młodzi, niedługo po ślubie, zaczęli powoli układać sobie życie. Słowa, które dziewczyna usłyszała po przyjeździe do Brukseli: "ma pani raka" były wyrokiem dla obojga. Walka z chorobą trwała rok. Pierwsza operacja, chemioterapie, ogólny zły stan zdrowia. Ogromny ból i cierpienie. Nie każdy by to wytrzymał. Ale oni byli silni. Wierzyli, że będzie lepiej, że wygrają tę walkę. Mieli wspaniałe plany na przyszłość. Po pół roku wydawało się, że odnieśli sukces. Lekarze byli zadowoleni, wszystko zmierzało ku lepszemu. Były nawet wspaniałe wakacje, wyjazdy, tańce, wycieczki. Matzkowie chcieli o wszystkim zapomnieć. Gdy już powoli zaczynali podnosić się po ciosie, jaki zadało im życie, dostali drugi, mocniejszy. Nawrót choroby, kolejna operacja, chemie. Jest coraz gorzej. Jeszcze większy ból i cierpienie. Ale oni nadal wierzą, jeszcze są silni, będą walczyć do końca.

Ta lektura zmusza do myślenia. Człowiek zaczyna się zastanawiać nad sobą, nad swoim życiem. Czy potrafimy cieszyć się, tak jak Tamara, że świeci słońce, że można pojechać na wycieczkę do lasu i wdychać jego zapach? Przede wszystkim zastanawiamy się, czy naprawdę ważne jest aby w domu był sprzęt najnowszej technologii.

Niestety błahe, przyziemne sprawy potrafią docenić tylko ci, którzy otarli się o śmierć. Zapracowani, zaganiani nie mamy czasu na rozmyślania. Nie zauważamy, że wokół kwitną kwiaty, trawa się zieleni, jak jedna pora roku zmienia się w drugą. Przeważnie ciągle narzekamy, wyolbrzymiamy problemy, robimy "z igły widły". A przecież są ludzie, którym nie jest dane doświadczyć połowy tego co nam, zdrowym.

Warto przeczytać książkę "Czasami wołam w niebo" by docenić to co się ma. By zrozumieć, że, te nasze błahe sprawy dla innych są bardzo ważne. I że to nie my wybieramy chorobę, ale ona nas. Robi to z zaskoczenia i nie okazuje litości.

Agnieszka Adamska